Warsztat ceramika to nie książka dla ceramików

Książka "Warsztat ceramika" leżąca przy kwiatach w ceramicznych doniczkach.

Kilka miesięcy temu na rynku ukazała się książka autorstwa Marty Kachniarz i Olka Kozielskiego znanych szerzej jako Trzask Ceramics.

Podtytuł trochę mnie zmylił.

To, że książka ma być wydana odkryłam z drżeniem serca. Co jakiś czas przeglądam allegra i oeliksy w poszukiwaniu książek o ceramice w rozsądnych cenach. Oczywiście po kryjomu. Inaczej pewnie musiałabym opuścić moje domostwo z powodu nadmiernej rozrzutności. Warsztat ceramika zamówiłam jeszcze w przedsprzedaży.

Już od samego początku widać, że głównymi bohaterami książki są raczej autorzy niż ich dzieła.

Czekałam na paczkę i zastanawiałam się, z cichą nutką zazdrości, jak to jest ogarnąć i pisanie i cały proces wydawniczy tak szybko, w plus minus rok. Książka wydawała się solidna. 255 stron to już nie jest broszurka. Ja się bujam dużo dłużej z ogarnianiem mojego podwórka, więc dodatkowo chciałam nawet trochę podpatrzeć co i jak robić, żeby w końcu zrobić.

Przyszła w styczniu. Przeczytałam na raz. I… meh. Nie wiem, czy niedosyt to dobre określenie moich wrażeń po lekturze. Chyba bliżej im do rozczarowania. Zawodu? A może po prostu niezrozumienia? Już wyjaśniam dlaczego.

Pełny tytuł książki to Warsztat ceramika. Jak tworzyć piękne rzeczy z gliny. Spodziewałam się minipodręcznika, jakichś wskazówek dla początkujących jak rozpocząć swoją przygodę z gliną. Wskazówki, owszem, są. Tyle że mocno nieprecyzyjne. Są nawet (piękne!) zdjęcia. Tyle, że nie do końca odpowiadają opisom procesów, które autorzy opisują. Jest też nawet mały słowniczek. Problem polega na tym, że początkujący ceramik nie będzie w stanie przygotować prac według instrukcji i zdjęć zamieszczonych w książce, a ten bardziej doświadczony natychmiast wypunktuje nieścisłości w opisach i samej technice.

Dużo trudności w zrozumieniu nastręcza zwłaszcza rozdział o toczeniu na kole. Opis i zdjęcia niewiele wyjaśniają na temat tego, jak tworzyć na kole. Autorka i tak podsumowuje cały opis stwierdzeniem (skądinąd bardzo słusznym), że najlepiej zapisać się na zajęcia. Szkoda jednak, że nie pokusiła się o opis chociażby jakichś swoich trików ułatwiających tworzenie, tak żeby z tej części mogli coś dla siebie wyciągnąć bardziej doświadczeni ceramicy.

To część o toczeniu na kole. Trochę nie pasuje mi tu zdjęcie do tekstu, chociaż rozumiem zamysł, że to ogólny wstęp, a instrukcje są potem.

Lakoniczność opisów technik dotyczy także rozdziału o szkliwieniu i dekoracji. Produkty pracowni Trzask znane są z bajecznych zwierzątek i owoców. Tymczasem w książce w ogóle nie ma mowy o tym, jakich artyści używają farb (wiemy tylko że podszkliwnych), jak robią wzorki, czym wydrapują farbę. Szkoda, bo tu z kolei fajnie byłoby poczytać o warsztacie twórców. Zwłaszcza, że na swoim koncie na Instagramie zamieszczają filmiki z produkcji chociażby ich słynnych tygrysków i lampartów.

W ogóle bardzo polecam obserwowanie profili autorów na Insta i TikToku. Właśnie tam można podejrzeć sztuczki i triki tworzenia, rytm warsztatowego życia. Twórcy są też bardzo otwarci i odpowiadają na pytania obserwujących. Gdyby ktoś miał jednak fantazję uczyć się czy inspirować twórczością Trzask Ceramics, to polecam właśnie Instagram, a nie książkę.

Jasnym punktem Warsztatu jest natomiast część druga czyli o tym, jak prowadzić pracownię ceramiczną i jak robi to Trzask. Widać, że pracowniane życie jest tu prowadzone bardzo regularnie w rytm otwierania pieców z biskwitami i szkliwami. Można też wyciągnąć wnioski o tym, jak pracować nad rozpoznawalnością marki w mediach społecznościowych. To umiejętności i warsztat bardzo przydatne w prowadzeniu jakiegokolwiek biznesu. Warto uczyć się od tych, którzy osiągnęli sukces.

Można podpatrzeć, jak np. skaluje się produkcję.

Dla kogo więc jest Warsztat ceramika? Długo zajęło mi dojście do tego, kto mógłby z lektury książki wynieść najwięcej. Wydaje mi się, że docenią ją fani i obserwatorzy marki w mediach społecznościowych. Książka jest w zasadzie opisem pracy za kulisami, czy też warsztatu od kuchni. Można się z niej też dowiedzieć o historii powstania pracowni Trzask, rozwijania jej działalności, usprawniania procesu produkcyjnego (wpadlibyście na to, żeby formy do odlewania zamawiać we Włocławku?), działalności internetowej. Osoby z branży ceramicznej mogą jedynie poobserwować, jak rozwija się pracownia po sąsiedzku i zastanowić się, w czym tkwi jej biznesowy sukces.

Tu robi się dużo ciekawiej. 🙂

Pewnie dlatego czułam niedosyt po przeczytaniu książki. Zmylił mnie tytuł. Spodziewałam się typowo warsztatowych instrukcji, a dostałam możliwość spojrzenia na życie pracowni od kuchni. Jeżeli ktoś ma ochotę na spotkanie z Trzask Ceramics za kulisami, to powinien zajrzeć do Warsztatu ceramika, po inspiracje na temat technik lepiej zajrzeć na profile pracowni w internetach.

3 komentarze

  1. Niestety mam te same odczucia, wręcz powiedziała bym że czuję się oszukana gdyż pozycja nie tania a ze świeczka szukać treści

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *