Mówiłam Wam już, że kolekcjonuję internetowe kursy ceramiczne na Doměstice. No i właśnie na jednym dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak kurinuki. Ba, nawet kupiłam książkę, w której dużo się o kurinuki pisze.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220428_111619-1024x768.jpg)
Moja pierwsza próba, robiona według kursowych instrukcji, okazała się, noooo, nie do końca udana. Pisałam o tym tutaj. Mój mlecznik miał mega grube dno, aż dziw, że przeżył oba wypały. Jest tak ciężki, że z powodzeniem może robić za narzędzie zbrodni.
No ale nie po to kupiłam książkę, żeby nie spróbować jeszcze raz. Tym razem użyłam gliny z drobniutkim szamotem (czyli GS 254). Jeszcze raz obejrzałam instruktaż. Odpuściłam też dziobek i ucho. Za to dodałam pokrywkę. Z dzbanuszka zrobiła się chyba cukierniczka. Albo pudełko na skarby? Jeszcze nie wiem.
Co to jest kurinuki?
Poza tym, że kurinuki to kolejne modne japońskie słówko, zaraz obok raku, kintsugi i wabi-sabi, które podnosi cenę Waszych wyrobów przy odpowiedniej reklamie, jest to całkiem przyjemna technika tworzenia ceramiki.
W skrócie kurinuki polega na tworzeniu form, których początek to blok gliny, a nie jak w znanych nam technikach, kulka, z której wyciskamy kształt, płat, czy doklejane do siebie wałki gliny. W technice kurinuki wnętrze formy wydrąża się odpowiednim narzędziem. I dokładnie tak słowo kurinuki się tłumaczy – jako wydrążanie czy drążenie. Najczęściej odpowiedniej wielkości oczkiem, ale także np. łyżeczką. Czym tam Wam wygodniej.
Filozofia tej techniki polega na zobaczeniu kształtu planowanej formy w istniejącym bloku gliny, który będzie służył nam do pracy. To zupełnie odwrotnie niż w tradycyjnych technikach wyciskania czy lepienia z wałków, gdzie to twórca decyduje, jaki nadać kształt formie.
Inne spojrzenie na formę i inne planowanie wymaga, przynajmniej ode mnie, większego skupienia. Ale też daje wrażenie pracy rzeźbiarskiej. W końcu przy rzeźbach często też pracuje się na kawałku gliny, który się formuje, a potem właśnie drąży. Na pewno nie jest to technika szybka. I raczej nie da się nią stworzyć dwóch identycznych form.
W samej technice zasadzie wszystko jest dozwolone. Drążenie środka nie oznacza, że gliny nie można przycinać, drążyć, nadać faktury, czy w inny sposób modelować z zewnątrz. Dlatego, jeżeli macie plan na większe cięcie, początkowa bryła gliny powinna być większa niż planowanie naczynie albo forma.
Jak się robi kurinuki?
Najpierw trzeba przygotować glinę. Ja uformowałam walec, powiedzmy w docelowym kształcie. Zostawiłam glinę do podeschnięcia. Materiał powinien być poddębiały, żeby utrzymał formę po jego wydrążeniu.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_103140-1024x768.jpg)
Możliwe jest też rozpoczęcie pracy z mokrą gliną. Na przykład przy większych formach można wydrążyć środek częściowo, zostawiając grubsze ścianki. Potem zostawić pracę do podeschnięcia i ostatecznie wydrążyć i uformować pracę, jak już ta poddębieje.
Po podeschnięciu (u mnie chyba po dwóch tygodniach w reklamówce, a potem w magicznym pojemniku) przecięłam walec na wysokości planowanej pokrywki. Kreską zaznaczyłam miejsce na pokrywce i naczynku, żeby potem móc dopasować pokrywkę do jego kształtu.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_103518-768x1024.jpg)
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_103925-768x1024.jpg)
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_103939-1024x768.jpg)
Potem zaczęłam drążyć. Oczywiście pilnowałam, żeby dno nie było za grube. Zostawiłam je grubsze niż ścianki, żeby móc od spodu wydrążyć ładną stopkę.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_104237-768x1024.jpg)
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_104516-1024x768.jpg)
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_110415-768x1024.jpg)
Potem zabrałam się za pokrywkę. Wydrążyłam ją zostawiając ścianki grubsze niż w dolnej części naczynia. Potem odcięłam kilkumilimetrową warstwę zewnętrzną, tak żeby powstał wystający kołnierz.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_113250-768x1024.jpg)
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_120143-1-768x1024.jpg)
Na koniec wygładziłam wydrążony środek. Zewnętrze. Dopasowałam pokrywkę do naczynia i wyrównałam brzegi obu części, żeby nie było szpar.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_115339-768x1024.jpg)
I oto jest. Czeka na wyschnięcie i wypalenie. Z tym, że jeszcze go nie suszę, bo cały czas się zastanawiam, jak ten mój pojemniczek ozdobić. Może angobą? Pastelami? Ja się zastanawiam, a moje naczynko kurinuki czeka cierpliwie.
![](https://zabawyzglina.pl/wp-content/uploads/2022/06/20220515_125349-1024x768.jpg)
Poza wspomnianym wcześniej kursem online, do spróbowania, z czym właściwie się je kurinuki zainspirowała mnie książka Handbuilt. A Potter’s Guide Melissy Weiss. Bardzo ciekawą formę i zdobienie naczynia kurinuki pokazuje Eva Champagne w swoim artykule Kurinuki Curious w magazynie Pottery Making Illustrated. Artykuł można przeczytać za darmo w ramach bodajże trzech darmowych lektur w magazynie. Trzeba się wcześniej zarejestrować.
Do dzieła!
Cudne.. znaczy Pani opowieść i ilustracje step by step:). Pojemniczek – tajemniczek.. .
Ta technika rzeczywiście jak rzeźbienie z kawałka kamienia albo drewna.. Z zewnątrz tez chyba można mu coś odjąć, zrobić lekkie wgłębienia… Dziekuje za tę opowieść…
Tak, jak najbardziej. W tym artykule, o którym na końcu wspominam, autorka dokładnie tak robi. Bierze bryłę gliny, trochę ją formuje, a potem dosłownie ciosa ją z zewnątrz. Jeżeli nie czyta Pani po angielsku, to zdjęcia w artykule są bardzo klarowne i widać, jak to robi.
Ale generalnie odejmowanie bryle i tworzenie wgłębień jest jak najbardziej dozwolone. 🙂