Dziś mam dla was prosty, żeby nie powiedzieć banalny, sposób na wykończenie formy lepionej ręcznie. Tak prosty, że odkryłam go po nastu latach lepienia. Chyba wszyscy wokół uznali, że to tak proste, że mówić o tym nawet nie trzeba. Ale ja na wszelki wypadek powiem wam, żeby nie było, że się po iluś latach dowiadujecie, że tak można. Ale do brzegu (rantu?).
Otóż, jak się wygniata naczynia albo lepi je z wałków, albo z płata, czyli ogólnie ręcznie, a nie na kole, to ciężko jest osiągnąć zadowalający stan rantów, czyli tych górnych brzegów naczynia. Przynajmniej mi było ciężko. Dlatego moje naczynia dotychczas wyglądały tak:
Jakiś czas temu kupiłam książkę znanej w Polsce Jacqui Atkin pt. Troubleshooting for potters [Usuwanie usterek dla ceramików]. Ech, któż z nas nie polował na Podstawy ceramiki albo ich nie strzeże zazdrośnie w swojej biblioteczce? No więc Atkin też przeszkadzają krzywe ranty. I żeby ranty zaokrąglić, zaleca umieścić pracę na gotowej, fabrycznie robionej misce przykrytej folią i tak ją suszyć. Ranty pięknie się wyrównają i przyjmą kształt koła od michy.
Oczywiście wypróbowałam. Ale skupiłam się na rysunku i nie doczytałam opisu. Moje prace suszyły się, owszem, na miskach, z tym, że przykrytych papierowymi ręcznikami. Po nocy suszenia ranty we wszystkich pracach popękały. Moje miseczki podczas schnięcia i kurczenia nie schodziły z tych gotowych misek. Ups.
Przez chwilę myślałam, że nie ma dla mnie ratunku. I zastanawiałam się, jak to robią inni. Przecież ogarniają to od tysięcy lat. W końcu ceramika nie zaczęła się od koła garncarskiego. Potem obejrzałam na Domestice kurs autorstwa Sarah Pike o stemplowanych kubkach. (Chyba już mówiłam, że uwielbiam te kursiki, bo są super estetyczne i po prostu przyjemnie się je ogląda.)
WTEM! Sarah robi piękne okrągłe ranty swoim kubkom formowanym z płata. Jak? Podobnie jak Jacqui Atkin używa do tego formy.
Jednak autorka kursu robi dwie rzeczy inaczej od autorki podręcznika: koryguje kształt kubków nie na końcu, odkładając je do suszenia, ale w trakcie pracy; oraz używając jako formy terakotowej doniczki. Tłumaczy przy tym, że doniczka ma kształt ściętego stożka, dzięki czemu można użyć jej do różnej średnicy rantu.
Praca nie blokuje się też, tak jak mogłoby się to stać na walcu, ani nie przykleja do formy, ponieważ nieposzkliwiona terakotowa doniczka jest porowata i nie tak gładka jak ta pokryta szkliwem.
No więc pobiegłam do sklepu typu market i znalazłam swoją formę do okrągłych rantów. Trzy razy obejrzałam filmik z instrukcją i udało się. Wszystko rzeczywiście proste, aż do bólu. A teraz czarki wyglądają tak:
Tylko czemu, ach czemu, dowiedziałam się, że tak można, dopiero teraz?
Pani Justyno!
Dzięki za instruktaz😊. Moje (amatorskie zresztą) ranty zawsze są krzywawe, na dodatek często krzywawo ucięte bo zawsze nożyk się omsknie..ale teraz będą przynajmniej okrągłe. Dzięki wiedzy od Pani. 😊😊😘
Super!
Nie wybrzmiało w tekście, więc dopowiem, że tej doniczki używam jako takiego kopyta podczas pracy. Potem już nie, tzn. pracę suszę już standardowo, bez nakładania ich na jakieś formy.
Super informacja. Dzięki wielkie. Właśnie dopiero dzisiaj na to wpadłam sama. Domestica ma rewelacyjne kursy. Polecam Cristine Cordova.
Heh, jak to mówią Anglicy: wielkie umysły myślą tak samo. 😉
Cordovę sprawdzę, dzięki. Niech no tylko jakieś promki tam wskoczą.
Pani Justyno, to mój pierwszy post na Pani blogu a już wiem że będę tu regularnie. Od 3 miesięcy lepię namiętnie z gliny z nadzieją na dozgonny związek na dobre i na złe. W tym czasie wpadłam na masę bezprecedensowych zastosowań przedmiotów, garnków, patelni, butelek i innych przedmiotów będących w zasięgu wzroku, które ratowały mnie z opresji z formą, kształtem i innymi problemami przy lepieniu ręcznym. Pani wpis utwierdził mnie w tym, że nie jest to amatorka a przejaw pomysłowości i kreatywności. Bo jeśli coś działa, to nie może być głupie. Więc idę w tą moją radosną twórczość dalej, a tymczasem biorę się za czytanie reszty Pani bloga. Na pewno olśni mnie tu jeszcze nie raz.