Mój gipsowy blat już wysechł, pora więc go wypróbować i w końcu odzyskać glinę. Jak to zrobić?
Suchą glinę łamię na drobne kawałki (metoda mindfulness) albo tłukę młotkiem (oczyszczenie emocjonalne). Odzyskać można też glinę poddębiałą. Należy ją wtedy pociąć na wióry i rozdrobnić. Glina nie może się kleić do rąk.
Wkładam wszystko do miski.
Glinę zalewam wodą, tak żeby przykryła wszystkie okruchy.
Glina będzie syczeć i gadać. Można jej chwilę posłuchać.
W zależności od wielkości porcji gliny do odzyskania, zostawiam glinę pod wodą na godzinę, dwie, albo na całą noc. Jeżeli z jakiegoś powodu się spieszę, sprawdzam stan nasiąknięcia materiału organoleptycznie, czyli wkładam w masę palec. Jeżeli glina jest miękka jak błoto, bez grudek, mogę przejść do następnego etapu.
Z pojemnika delikatnie wylewam wodę, która jest nad poziomem gliny. Staram się wylać jej jak najwięcej.
Pozostałą masę w misce miętoszę ręką i sprawdzam, czy nie ma jakichś glutków, ewentualnie je rozgniatam.
Masę wykładam na suchy blat gipsowy. Rozprowadzam glinę na gipsie do wysokości ok. 5 cm. Warstwa gliny może być oczywiście wyższa.
UWAGA: Jeżeli używam blatu gipsowego po raz pierwszy, sprawdzam, czy jest czysty, czy nie ma na nim kurzu, a przede wszystkim jakichś gipsowych farfocli. Pilnuję też, żeby podczas odzyskiwania gliny nie uszkodzić blatu, tak, żeby żadne drobinki gipsu nie dostały się do mojej masy ceramicznej.
I czekam, aż zadzieje się magia. Przy małej ilości gliny, po ok. godzinie–dwóch sprawdzam, czy mogę ją ściągnąć z blatu. Szybkość schnięcia zależy od grubości warstwy gliny i od tego, czy użyty blat był rzeczywiście suchy. Jeżeli gliną da się manipulować – ściągam ją z blatu.
Z odzyskanej gliny formuję kulę. Uwaga, o ile w przypadku gliny, która przychodzi do nas paczkowana ze sklepu często na sucho uchodzi nam produkcja ceramiki bez jej wyrabiania, o tyle odzyskaną glinę zawsze trzeba wyrobić, żeby pozbyć się z masy powietrza.
Glinę zagniatam dowolną metodą, żeby ją odpowietrzyć. Najprościej (i najgłośniej) jest nią rzucić kilka–kilkanaście razy na stół albo podłogę, z różnych stron.
Jeżeli nie jestem pewna, czy glina jest odpowietrzona, przecinam wyrabianą masę na pół. Jak nie ma dziurek – nie ma powietrza. Jak są dziurki – wyrabiam dalej.
Odzyskaną i wyrobioną glinę pakuję do foliowego worka. Gotowe!
Na koniec pozostaje mi jedynie oczyszczenie blatu gipsowego i okolic. I polecenie umycia się asystentce.
Prosto i pięknie. Zrozumiałe nawet jak się nie chce. 🙂 Asystentka spisała się na medal 🙂